Rozdział 1
Biegnę. Coraz szybciej. Wyciągam ręce. Już prawie ją mam! I nagle... ŁUPSS! Wywaliłam się jak długa i na dodatek oberwałam piłką od koszykówki.
Usłyszałam śmiech. To moje koleżanki z klasy. Znów któraś mnie podcięła. A było tak blisko... Gdybym trafiła do kosza może mniej by się ze mnie nabijały?
-Oliwia, nic ci nie jest?- podbiegła do mnie moja najlepsza przyjaciółka Marta.
-Chyba nic- wymamrotałam.
-Co tu się stało?!- spytała pani Klomb, wuefistka- Oliwia? Co się znowu stało?
Rozejrzałam się dookoła. Niektóre dziewczyny chichotały pod nosem a inne patrzyły z pobłażliwością, tylko w spojrzeniu Marty widać było troskę.
-Auć- syknęłam, próbując wstać z pomocą przyjaciółki- prze... przewróciłam się- wyjąkałam. Nie potrafiłam skarżyć.
-Chodź- nauczycielka chwyciła mnie pod ramię.
Klomb zaprowadziła mnie do pokoju wuefistów i dała mi lód na kolana i łokcie, które nieźle sobie poobcierałam. Spojrzała na mnie.
-Nie wiem co z tobą zrobić. Nie jesteś typem sportowca... Może po prostu trzymaj się z tyłu.
Spuściłam głowę. Że nie jestem typem sportowca to mało powiedziane. Jestem dosyć wysoka i szczupła. Mam długie nogi które non stop mi się plączą.
Jestem blada. Nie mam poczucia stylu. Mam brązowe włosy i niebieskie oczy. Tylko je tak naprawdę lubię w swoim wyglądzie.
Jestem raczej nieśmiała ale przyjacielska. Lubię czytać. Nawet bardzo. Może dlatego nie mam za wielu przyjaciół. Tylko Marta, Kuba (opowiem wam o nim później), Harry i może jeszcze trzy osoby o, których będzie mowa później.
Harry to mój pies a dokładniej czarny sznaucer miniaturka. Interesuję się psami od dziecka. W przyszłości chcę być kimś w rodzaju psiego psychologa. Czytam o tym książki, obserwuję mojego pupila i uczę się. Może kiedyś spełni się moje marzenie?
Lubię też jeździć konno. Konie mnie pasjonują prawie tak mocno jak psy. Jeździectwo to jedyny sport w którym jestem dobra. Już galopuję i uczę się skakać. Już nie mogę się doczekać piątku, bo idę do stadniny położonej niedaleko mojego domu. Pomagam zajmować się końmi a w zamian mogę mieć lekcję za darmo. Wybieram się tak z Kubą.
Wróciłam do domu cała poobijana. No cóż... Zdążyłam się przyzwyczaić.
-Hej psiaku!- uśmiechnęłam się na widok Harry'ego- Idziemy do Drzewa?
Szczeknął głośno. Wzięłam smaczki, smycz i szkolny plecak i wyszliśmy.
Obok mojego domu stoi las. Ja z psem uwielbiamy po nim spacerować. Spuściłam go- niech sobie polata.
Po jakimś czasie doszliśmy do wielkiego i rozłożystego drzewa. Tam znajdował się mój tajny domek na Drzewie. Nikt oprócz Marty o nim nie wie. Szczerze, to dostałam go od przyjaciółki. Dwa lata temu jej ojciec zbudował go dla mnie na urodziny. Uwielbiałam tam przebywać, bo mogę spokojnie pomyśleć. Teraz chciałam tam poczekać na towarzyszkę, która siedziała w szkole na zajęciach dla uczniów zdolnych.
Pod Drzewem zbudowałyśmy szałasik i wybieg dla Harry'ego, żeby nie zwiał gdy będziemy gadały u góry.
Psiak już tam siedział i chłeptał wodę z miseczki, więc zamknęłam furtkę i zaczęłam wchodzić na Drzewo.
Witajcie! Oto pierwszy rozdział mojej historii. Mam nadzieję, że wszystko rozumiecie i że się wam podoba. Wszystkie uwagi piszcie w komach. Kolejny rozdział dodam jak najszybciej :)
Do napisania!
Suuuper :-)
OdpowiedzUsuń