czwartek, 12 marca 2015

Rozdział 5

   Ciemność... Widzę ciemność. Nie mogłam otworzyć oczu ani się ruszyć. Wokół było cicho. Coś tylko przy mnie piszczało. Wyczułam zapach typowy dla szpitali.
  Cisza... Czy na pewno? Słyszałam mnóstwo głosów. Gdzieś ktoś coś jadł, ktoś się śmiał. Niedaleko kapała woda. Wszystko słyszałam, jakby tuż za ścianą. Nagle doszedł do mnie znany mi głos. Głos mojej mamy.
-Kiedy ona się obudzi doktorze?
-Za jakieś 10 minut, z tego co się orientuję- odpowiedział nieznany, ciepły, męski głos- Ale już jest świadoma. Czuje i słyszy wszystko dookoła... Nawet nas.
-Co? To niemożliwe! Jest 3 piętra nad nami!- do rozmowy dołączył się mój tata.
-Chodźmy do niej i się przekonajmy- odparł lekarz.
  Czegoś nie ogarniałam... Skoro jestem 3 piętra nad nimi, to jak mogę ich słyszeć? Do tego wszystko brzmiało jakby ich dyskusja odbywała się tuż obok mnie! Nagle usłyszała skrzypnięcie niedaleko łóżka. Ktoś musiał usiąść obok mnie.
-Oliwio, czy mnie słyszysz?- spytał doktor. Poruszyć się nie mogłam... Ale oddychać mogę! Wzięłam głębooki oddech, a urządzenie do pomiaru tętna zapikało.
-Biorę to za odpowiedź twierdzącą- rzekł- Więc teraz słuchaj mnie uważnie. Za chwilkę się obudzisz. Są przy tobie rodzice i ja. Jestem doktor Mikołaj, ale możesz mówić doktorku, profesorze czy jak ci się podoba. Niedługo odbędzie się pewien zabieg. Nie możesz się bać, to bardzo ważne- przerwał, żeby się chwilkę zastanowić. Ja w tym czasie trawiłam słowa profesora. Zabieg? Jaki zabieg? Co ja tu w ogóle, do cholery robię? Co mi się stało? Czemu straciłam przytomność?
 Moje rozmyślenia przerwał doktor.
-Czy słyszysz głosy?- spytał. Głęboki oddech, na tak- Dużo głosów?- kolejny wdech- Jeśli ci one przeszkadzają i nie chcesz ich słuchać po prostu skup się na jednym odgłosie. To powinno pomóc- spróbowałam. Skupiła się na odgłosie własnego oddechu i od razu zrobiło się ciszej.
  Lecz był jeden dźwięk, który usłyszę zawsze i wszędzie. Dźwięk od którego cieplej robi mi się na sercu, a na twarzy wita uśmiech. Tak było i tym razem...
-Pies- szepnęłam z uśmiechem.
-Co?- rodzice się poderwali.
-Pies wszedł do budynku- odpowiedziałam, otwierając oczy. Rodzice rzucili się aby mnie uściskać. Po wylewnym powitaniu usiadłam, opierając się na poduszce.
-Profesorze...- zwróciłam się do siwiejącego, bladego faceta z wąsem, siedzącego na krześle obok mojego łóżka. On spojrzał na mnie, ciepło się uśmiechając.
-Wiem o co chcesz spytać. Tak, dzisiaj do szpitala przyjeżdżają dogoterapeuci aby umilić naszym pacjentom czas. Do nas zawitają za jakieś pół godzinki- rzekł. Ja miałam wielkiego banana na twarzy, bo bardzo zależało mi na spotkaniu jakiegoś psiska. Brakowało mi tego pięknego, psiego uśmiechu i mokrego noska... EJ! CHWILECZKĘ!
-Co z Harry'm?- spytałam szybko rodziców.
-Wszystko dobrze, ale widać, że bardzo za tobą tęskni...- i w tym momencie mama rozgadała się nie na żarty co się stało gdy mnie nie było, bla, bla, bla... Szczerze mówiąc to po minucie przestałam jej słuchać, tylko wpatrywałam się w drzwi z wyczekiwaniem.
  Nagle otworzyły się a do środka weszła młoda brunetka z psem u boku. Był to Border Collie. Cudeńko!
-Proszę państwa o wyjście- powiedział profesor do moich rodziców- Dziewczyna przejdzie teraz zabieg, przy którym obecny będę tylko ja i Manga- tu wskazał na sunię stojącą pod moim łóżkiem. Rodzice z ociąganiem wyszli z sali a za nimi właścicielka Mangi. Lekarz nachylił się nad nią i szepną- Wiesz co masz robić.
Usłyszałam to bez trudu. 
  Nagle psina wskoczyła na moje posłanie i przyjrzała mi się.
-Nareszcie cię odnaleźli, moja droga- rzekła, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia- Nie bój się. Teraz z i w twoim ciele dzieją się dziwne rzeczy, których nie zrozumiesz. Zanim się urodziłaś zostałaś wybrana na strażnika przyrody. Zdobędziesz zdolności, które pomogą ci w twojej misji. Żeby ta misja mogła się rozpocząć, ktoś musi rozbudzić w tobie pierwotną moc. Tą osobą jestem ja. Jeśli jesteś gotowa, to zaczniemy zaraz- zakończyła swój monolog. 
-A na czym będzie polegał ten zabieg?- spytałam niepewnie.
-Zobaczysz... Między innymi chodzi o to, że poinformujemy psy o tym, że nowa Alfa się odnalazła. Musimy wzniecić w ich sercach nadzieję.
-A czemu to właśnie ty zostałaś wybrana, żeby mnie... wybudzić?
-Bo jestem psem, a twoją mocą pierwotną są psy. Rozumiesz wszystkie zwierzęta, ale najlepiej rozwija się u ciebie słuch i węch, podobnie jak u psów. Jeszcze nie wiemy co się wydarzy, gdy cię wybudzimy, ale to i tak musi nastąpić...
-Więc zaczynajmy- przerwałam jej. Manga posłała mi najpiękniejszy psi uśmiech i się do mnie przytuliła. Następnie odsunęła się i spojrzała mi prosto w oczy.
-Przebudzenie czas zacząć.

*********

   Manga usiadła naprzeciwko mnie, na podłodze. Pod ścianą siedział profesor i nam się przyglądał. Sunia przysunęła się do mnie, położyła jedną łapę na moim sercu, a swoje czoło przytknęła do swojego czoła. Przeszedł mnie dreszcz.
-Nie bój się- szepnęła Manga.
  I zaczęła coś do siebie szeptać. Z każdą chwilą napełniało mnie coraz bardziej dziwne uczucie. Coś jakby szczęście, siła...
 Nagle pies oderwał się ode mnie i wyszedł na taras a ja zrobiłam to samo. I nagle Manga zawyła.
-Odnalazł się nowy strażnik! Od teraz Alfa będzie nad nami czuwała!
Po kilku chwilach nadeszła odpowiedź- Nadeszła Alfa! Hip hip- Hura!
  Poczułam dreszcze na całym ciele. Nie wiem co się stało. Mój umysł tego nie ogarniał. Wiem tylko, że chwilę później stałam ramię w ramię z Mangą. Na czterech łapach. Czułam dumę, lęk i nadzieję jednocześnie. Z mojego gardła wydarł się skowyt.
-Przybyłam aby wam pomóc! Aby chodź trochę poprawić wasze życie! Sprawić aby przysłowie ,,Pies najlepszym przyjacielem człowieka" działało w obydwie strony! Już nie jesteście sami...
  Po tych słowach zemdlałam.

_______________________________________

No cześć :3

I jak? Podobało się? Mam nadzieję, że tak. 
Sama się zdziwiłam, że taki dłuuuuugi wyszedł (jak na mnie) xD
Starałam się aby było troszkę ciekawiej ale nie wiem czy wyszło, więc piszcie swoje zdanie ;)
Na początku rozdziału dodałam Oliwię mojego autorstwa. Podoba się?
I ten rozdział to taki mały dedyczek dla mojej przyjaciółki Kingi, bo jeśli się nie mylę, to masz dziś imieninki kochana :* Mam nadzieję, że zapewniłam ci czytankę na dobranoc xD 
A tu takie Szczerbatki, dla Kinuli innych dzisiejszych jubilatów :*



1 komentarz:

  1. Dziękuję kochana :* Rozdział zaczepisty ^.^ Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń