Tej zimy nie było śniegu- znowu. Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie las przykryty kołderką śniegu i uśmiechnęłam się pod nosem.
Kawałek za tym leśnym terenem leżał mój dom. Był całkiem spory. Miał jedno piętro i wieżyczkę- sama zażyczyłam sobie taki pokój, bo miałam dzięki temu wspaniały widok na położone niedaleko pastwisko dla koni, należące do naszego sąsiada. Dom był na skraju naszego małego miasteczka Pogłusza. Był tam ratusz, przedszkole i podstawówka połączona z gimnazjum, do którego chodziłam. Pięć minut spacerem od mojego domu była ,,moja" stajnia- Podkowa. Był też mały park dla psów i boisko.
Nagle dostrzegłam Martę między drzewami. Po przywitaniu zaczęłyśmy odrabiać wspólnie lekcje, jak co dzień. Po tej przykrej i nudnej czynności przyjaciółka poprosiła abym opowiedziała jej coś o koniach z Podkowy. Uwielbia konie, lecz po tym jak jeden z ogierów zrzucił ją, przez co złamała sobie nogę i żebro mama zabroniła jej jeździć konno.
Marta najlepiej dawała sobie radę z końmi i świetnie się z tymi zwierzętami dogadywała i była strasznie smutna gdy dostała ten zakaz. Na początku chodziła ze mną do Podkowy, ale gdy patrzyła jak jeździmy zbierało jej się na płacz, więc skończyła odwiedzać stadninę. Musiałam więc opowiadać jej o tym co nowego się wydarzyło.
Gdy zaczęło się ściemniać postanowiłyśmy wrócić do domów. Harry posłusznie szedł za nami, lecz i tak musiałam zapiąć mu smycz gdy wchodziłyśmy do miasteczka- takie zasady. Rozstałyśmy się przy moim domu. Marta mieszka tuż koło mnie, więc pomachałyśmy sobie sprzed drzwi. Weszłam do środka i od razu usłyszałam wrzaski mojego młodszego rodzeństwa- Edwarda i Alicji (powiem tak... Gdy się urodziłam mama zakochała się w Zmierzchu. Chciała zmienić mi imię na Izabella! Na szczęście tata do tego nie dopuścił. Niestety bliźniaki nie miały tego szczęścia). Gdzieś w całym tym chórze co jakiś czas słychać było spokojne głosy rodziców próbujących pogodzić całą tą hałastrę, lecz bezskutecznie. Bachory znów kłóciły się o pilota od telewizora. Ala chciała Barbie a Edi jakąś bajkę o pociągu.
-Wróciłam- wrzasnęłam. Następnie wpadłam do kuchni, zrobiłam sobie trzy kanapki i poleciałam do mojego królestwa. Harry już czekał przed drzwiami a ja wyjęłam klucz, bo zawsze zamykam drzwi (gdy ma się dwa pięcioletnie potwory w domu lepiej wprowadzać wszelkie środki ochrony prywatnej). Weszłam, rzuciłam plecak na ziemię i od razu poszłam do mojej łazienki na długi prysznic. Postanowiłam, że porysuję. Wyszkicowałam Szczerbatka- smoka z mojego ulubionego filmu animowanego Jak wytresować smoka.
Po jakimś czasie poszłam spać. Uśmiechałam się, bo po pierwsze uświadomiłam sobie, że jutro sobota i po drugie- Harry łaskotał mnie w stopy.
Hej! Sorki, że tak dawno nie dodawałam tego rozdziału ale nie miałam czasu :P Rozdział 3 postaram się dodać szybciej. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was ale chciałam żebyście lepiej poznali Martę i rodzinę Oliwi. Postaram się aby następny był ciekawszy.
Do napisania!


Podoba mi się :) Będę częściej zaglądać - Natalia M.
OdpowiedzUsuńMi się podoba :)
OdpowiedzUsuń